niedziela, 31 lipca 2011

Kronika DOMU DOSTĘPNEGO czyli o rozsądnych projektach dla rozsądnych ludzi.



10 przykazań inwestora
Pierwsze – buduj dom wielkością dopasowany do potrzeb życiowych twojej rodziny, pamiętając, że z biegiem czasu potrzeby te będą się zmieniać.
Drugie – nie buduj domu drogiego.
Trzecie – nie buduj dłużej niż 6 miesięcy.
Czwarte – buduj dom zgodny ze wszystkimi normami budowlanymi.
Piąte – buduj dom na niewielkiej (taniej) działce.
Szóste –  buduj dom trwały.
Siódme –  buduj dom ładny i funkcjonalny.
Ósme –  buduj dom przyjazny dla środowiska.
Dziewiąte – buduj dom tani w eksploatacji.
Dziesiąte – niech wygoda życia w twoim domu przeważa nad ewentualnymi kłopotami związanymi z jego położeniem.

Po pierwsze: jeśli dom, to mały!

Dzisiaj już nikt nie podważa Dekalogu Dostępności, ale kiedy 7 lat temu MURATOR i Fundacja DOM DOSTĘPNY formułowały te zasady, w Polsce budowało się zwykle domy 300-400-metrowe; domy przestarzałe technologicznie, kosztowne w utrzymaniu, odreagowujące czas normatywów i domów-kostek. Był też nowy trend: domy w stylu posiadłości z amerykańskich seriali albo repliki polskich dworków. Inwestorzy potrzebowali nowego racjonalnego wzorca, to pewne.
Pierwszy Konkurs na DOM DOSTĘPNY postawił przed architektami zadanie: zaprojektować dom dla czteroosobowej rodziny. Ograniczono ściśle koszt budowy: w pierwszej edycji Konkursu – do 75 tys. zł (w ostatniej edycji – na dom pod miastem dla czteroosobowej rodziny – do 240 tys. zł). Architekci podjęli wyzwanie. Odpowiedzią na Konkurs ’95 były projekty domów o powierzchni od 75 do 130 m2.  Dla ludzi, którzy projektowali albo budowali domy zwykle trzykrotnie większe, wyniki pierwszej edycji to był kubeł zimnej wody – mówi profesor Adam Zbigniew Pawłowski, przewodniczący jury Konkursu.

Projekt z 1996 roku zespół architekta Andrzeja Rymarczyka. Powierzchnia netto 111 m2.
Autor: Paweł Sus

Po drugie: dom jest tańszy od mieszkania

Koszt budowy domu jest cenzurą dla architektów biorących udział w Konkursie, ale nie dla inwestorów. Ci mogą budować jak najtaniej, ale też nikt nie zabroni im zbudować z najlepszych materiałów. Dlatego ceny domów zbudowanych według tego samego projektu – jak te na zdjęciach – mogą różnić się nawet dwukrotnie. Zwykle jednak inwestorzy budują taniej, niż założono w Konkursie. Średnia cena DOMU DOSTĘPNEGO Anno Domini 2000 to 220 tys. zł.
Jolanta i Kazimierz Ruszczakowie z Gorzowa budowali swój dom  w okresie, gdy pan Kazimierz odchodził na wojskową emeryturę. Wiązał się z tym przypływ gotówki. Żołnierz otrzymał odprawę z wojska i ekwiwalent za mieszkanie, z którego rezygnował. Tak zebrał kapitał na rozpoczęcie budowy domu. Później wziął jeszcze 70 tys. zł kredytu. Budowa, która rozpoczęła się w 1997 roku i trwała do sierpnia 2000 roku, to popis współpracy czterech sąsiadów: wspólnie uzbrajali teren, kupowali materiały i najmowali wykonawców, za każdym razem z rabatem „za hurt”. Koszt budowy prowadzonej systemem gospodarczym zamknął się w kwocie 180 tys. zł (w tym także koszt adaptacji poddasza). 
Prawie dwukrotnie więcej kosztował za to dom Urszuli i Wiesława Supińskich, również z Gorzowa. Pan Wiesław jest kardiologiem. Interesował mnie projekt prosty i funkcjonalny. W trakcie budowy dom został powiększony o użytkowe poddasze. Prace, wykonywane przez wynajęte firmy, trwały od września 1998 do maja 2001 roku. Kupowałem wysokiej jakości materiały wykończeniowe. Chciałem mieć dom skromny, ale zbudowany i wykończony ze smakiem. Dom budujemy raz na całe życie. Trzeba to zrobić jak najlepiej, by nie wracać do sprawy.
Państwo Supińscy finansowali budowę: z bieżących dochodów, 45 tys. zł zaoszczędzili w kasie mieszkaniowej, za mieszkanie w bloku dostali 85 tys. zł, wzięli 60 tys. zł kredytu z kasy mieszkaniowej, był też kredyt hipoteczny – 90 tys. zł. W sumie ten dom kosztował około 300 tys. zł.



Dom państwa Ruszczaków...
Autor: Andrzej T. Papliński
...oraz państwa Supińskich. Projekt z 1995 roku, zespołu architekta Dariusza Górnego. Powierzchnia netto: 104, 8 m2. Inwestorzy dodatkowo adaptowali poddasze.
Autor: Andrzej T. Papliński
Wnętrze domu państwa Supińskich wykończono ze starannością i smakiem. Do takich prac potrzeba najlepszych fachowców.
Autor: Andrzej T. Papliński

Po trzecie: budowy trwają zwykle dłużej niż 6 miesięcy

Z sondażu, jaki w 1998 roku przeprowadził Murator, wynikało, że tylko 25% inwestorów buduje w ciągu jednego sezonu. Drugie 25% – w ciągu dwóch sezonów, a połowa – trzy sezony i dłużej.
Wydaje się, że te proporcje zmieniają się na niekorzyść: „sprinterzy” budują w dwa sezony,  pozostali trzy lata i dłużej. Oto kilka powodów:
- bardzo długo trwa załatwianie formalności przed budową,
- dominują technologie murowane, a te wymagają czasu (by wyschły ściany),
- inwestorzy niechętnie biorą kredyt; odstręczają ich wysokie odsetki i niestabilna sytuacja gospodarcza.
Na zdjęciu dom Bożeny i Piotra Łosiewskich, prawników z Wałcza. Ich motto: Jak już mieszkać w małym mieście, to przynajmniej wygodnie. Budowa – prowadzona systemem gospodarczym – rozpoczęła się wiosną 1997 roku i trwała dwa lata. Dom kosztował 150 tys. zł. Pracowaliśmy etapami, w miarę możliwości finansowych – mówi pan Piotr. Nie chcieliśmy kredytu, ale nawet gdybyśmy go wzięli, nie udałoby się zbudować szybciej. Rytm zakłócali fachowcy; nieraz trzeba było na nich czekać, bo spóźniali się na innych placach budów.
Pan Piotr porównuje: Budowaliśmy dłużej, ale na pewno wyszło taniej, niż gdybyśmy kupili mieszkanie w bloku. Za 1 m2 nowego mieszkania w Wałczu trzeba zapłacić 1700 zł.


Dom państwa Łosiewskich. Projekt z 1995 roku zespołu architektów Elżbiety i Tadeusza Nieszporków oraz Włodzimierza Krysiaka. Powierzchnia netto: 127,3 m2.
Autor: Andrzej T. Papliński
Państwo Łosiewscy.
Autor: Andrzej T. Papliński

Po czwarte: zgodnie ze wszystkimi normami? To trudne...

Chciałoby się ostrzec: Nie majstrować przy projektach! O ile budujący doceniają nowoczesne propozycje ogrzewania domu, jego energooszczędność, to nagminnie zmieniają architekturę budynków. Dostawiają okna, podnoszą ścianki kolankowe, przesuwają ściany. Z takich zmian wynika wiele kłopotów, choćby zaburzona funkcjonalność domu, złe oświetlenie czy też narażenie konstrukcji na nieprzewidziane obciążenia, co może doprowadzić nawet do katastrofy. Na szczęście większość architektów może zaproponować klientom różne wersje tego samego projektu.
Ewa i Waldemar Rogulscy chcieli „tak jak w projekcie”. „Mniejszy dom to mniejsze koszty” – przeczytaliśmy w Dekalogu Dostępności. Takie myślenie wydawało się nam logiczne. Stąd decyzja, by budować DOM DOSTĘPNY. Właściciele tego domu są nauczycielami. Pan Waldemar trenuje młodych kajakarzy. Służbowe mieszkanie to nie był ich pomysł na całe życie.
Chcieli budować, ale ojciec pana Waldemara, budowlaniec starej daty, odradzał: Nie dacie sobie rady finansowo. Uparli się, zaufali radom i wyliczeniom Muratora. Z Muratorem w ręku rozwiązywali problemy techniczne, które pojawiały się na budowie.
Na placu budowy działali ojciec i syn. Do prac specjalistycznych wynajmowali ekipy. Zdecydowali się na bardzo ciepłe ściany trójwarstwowe z betonu komórkowego i styropianu. Pan Waldemar przeczytał w Muratorze, jak ocieplić fundament, jak przygotować komin pod kominek, dzięki lekturze zdecydował się też na instalację c.o. z plastiku. Chciał zgodnie z Muratorem i... powstał mały konflikt. Ojciec zarzucał synowi, że się nie zna. Fachowiec senior nie wierzył w nowoczesne rozwiązania. Raz, by się przekonać o trwałości plastikowych rurek, testował jedną we wrzącej wodzie. Choć w nowoczesnych kotłach grzewczych temperatura nie przekracza 80-90°C, próba wypadła pomyślnie.
Państwo Rogulscy zaczęli budowę wiosną 1999 roku, zamieszkali wiosną 2001 roku. Dom, zbudowany bez kredytów, kosztował 160 tys. zł. Dwa lata budowy to bardzo szybko – oceniają. Być może firma zbudowałaby dom w jeden sezon, ale na pewno ani lepiej, ani taniej.


Dom państwa Rogulskich. Projekt z 1995 roku zespołu architektów Elżbiety i Tadeusza Nieszporków oraz Włodzimierza Krysiaka. Powierzchnia netto: 127,3 m2.
Autor: Andrzej T. Papliński
Państwo Rogulscy.
Autor: Andrzej T. Papliński

Po szóste: inwestorom coraz bardziej zależy na jakości domu

Ten dom pod Bydgoszczą zbudował – według przebojowego projektu Konkursu (660 sprzedanych egzemplarzy) – Stefan Symonides, z zawodu elektromechanik. Powodem była zmiana pracy. Żona z dwójką dzieci została w Pile, a pan Stefan za 16 tys. zł kupił działkę pod Bydgoszczą i rozpoczął budowę.
Postanowiłem, że wykonam wszystko zgodnie z projektem: układ wnętrz, technologia, nawet ściany z pustaków trocino-betonowych. Materiał trzeba było zamawiać na południu Polski, ale nie szkodzi – chodziło o ideę: zaufałem projektantom. Wierzyłem, że idąc już wytyczoną ścieżką, zbuduję trwały i nowoczesny dom.
Budowę rozpoczął w czerwcu 1997 roku, zakończył rok później w sierpniu. Dom kosztował 132 tys. zł. Pan Stefan budował systemem gospodarczym, zatrudnił inspektora nadzoru, sam także nadzorował wykonawców. Przyjeżdżał na budowę dwa razy dziennie: przed pracą i po. Zajmował się zaopatrzeniem. Wspomina tamten czas: Rok był tak intensywny, że schudłem 20 kg.
Warto było. Rodzina od pierwszych dni odnalazła się w nowym miejscu. Mamy dom jakby szyty na miarę. W sam raz – mówi. Po prawie trzech latach użytkowania dom sprawuje się znakomicie.

Dom państwa Symonidesów. Projekt z 1995 roku zespołu architekta Zbigniewa Zbyszyńskiego. Powierzchnia netto: 93,5 m2.
Autor: Andrzej T. Papliński

Po siódme i ósme: DOMY DOSTĘPNE pasują do krajobrazu
DOMY DOSTĘPNE bronią się swoją prostą uniwersalną architekturą. Rygorystyczne wymogi kolejnych Konkursów zmusiły architektów do przemyślenia każdego elementu domu – to atut DOMÓW DOSTĘPNYCH. Inwestorzy mają pewność, że projekt został najpierw solidnie przygotowany, a później sprawdzony przez jurorów Konkursu. To niewątpliwa przewaga nad wieloma innymi projektami, jakie można znaleźć na rynku. 

DOM DOSTĘPNY w Sławnie. Projekt z 1996 roku zespołu architekta Władysława Duźniaka. Powierzchnia netto: 116,7 m2.
Autor: Andrzej T. Papliński

Po dziewiąte: tanie w utrzymaniu

Profesor Adam Zbigniew Pawłowski mówi: W latach osiemdziesiątych średnie zużycie energii w ciągu roku na 1 m2 domu wynosiło 300 kWh. Teraz projekty zgłoszone do Konkursu potrzebują poniżej 100 kWh na 1 m2. To olbrzymi postęp. Koszt utrzymania DOMU DOSTĘPNEGO, niezależnie od sposobów ogrzewania, jest mniejszy niż czynsz za duże mieszkanie w bloku.
Ten dom na zdjęciu, zdobywca tytułu „Projekt DOMU DOSTĘPNEGO roku 1997”, „kosztuje” miesięcznie 113 zł. Tyle mieszkańcy płacą za ogrzewanie i ciepłą wodę użytkową (na gaz).
Państwo Rogulscy płacą za gaz około 100 zł na miesiąc.
Państwo Ruszczakowie miesięczne za prąd (ogrzewanie elektryczne) i drewno do kominka płacą 340 zł.
Państwo Symonidesowie miesięcznie za gaz (ogrzewanie i kuchnia) płacą 280 zł. Ten Konkurs broni się faktami.

Projekt domu do rozbudowy z 1997 roku zespołu architekta Jerzego Szymańskiego. Powierzchnia netto: 118,6 m2.
Autor: Jerzy Szymański

Idea sprawdzona na sobie (Zygmunt Stępiński, dyrektor generalny Wydawnictwa MURATOR, pomysłodawca Konkursu)

W 1993 roku byłem po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych. Wróciłem z przekonaniem, że polska klasa średnia, podobnie jak amerykańska, zasługuje na wzorzec mieszkania. Nie w bloku, bo ten model skompromitował się w czasach PRL-u. Chodziło o standard życia odpowiedni dla społeczeństwa żyjącego w kraju w centrum Europy. Jako historyk  wiedziałem, że był przed wojną konkurs na Tani Dom Własny. Powstały wtedy całe osiedla realizowane z pomocą państwa. Pomyślałem: „Dlaczego nie powtórzyć tamtego sukcesu?”.
Razem z architekt Joanną Porębską-Srebrną zaczęliśmy formułować zasady Konkursu. Chcieliśmy ustalić i utrwalić wzór domu na następne lata. To była misja, dla której zrealizowania powołaliśmy Fundację DOM DOSTĘPNY. Mieliśmy odwagę, by głosić prawdy nie zawsze popularne: Polak, jeśli budował, to wychodziło mu 400 m2, bo myślał o dzieciach i wnukach. My powiedzieliśmy: zbuduj 110 m2. Wystarczy. Buduj bez udziwnień. Dach można projektować na różne sposoby, ale prostszego niż dwuspadowy nie wymyślono. W kraju, gdzie architektura domów była udziwniona, rozedrgana, podparta na łukach, pokazaliśmy, że dom może być prosty, funkcjonalny i ładny. Powiedzieliśmy: zbuduj szybko, w 6 miesięcy, tak żeby zamieszkać. Jest wiele przyjemniejszych celów w życiu niż długie budowanie, a później utrzymywanie wielkiego domu. Gdyby nie MURATOR, zapewne ktoś inny sformułowałby ten racjonalny wzorzec. My siedem lat temu byliśmy pierwsi i jesteśmy do dziś konsekwentni.
Początkowo bardzo liczyliśmy, że państwo zaangażuje się w nasz program. Gdyby przygotowało 20 tys. działek pod tanie budownictwo, akcja nabrałaby rozpędu. Niestety, przez 7 lat trwania Konkursu nie pochylił się nad nim żaden urzędnik. Nikt nie pomyślał, żeby z budownictwa zrobić element polityki państwa. Jedynym pomysłem jest wciąż budowanie – nieco lepszych – bloków. Ignorowanie takich inicjatyw jak DOM DOSTĘPNY to oczywista arogancja władzy!
Jak ze wszystkimi dobrymi pomysłami, tak i z tym na początku było ciężko. Banki nie wykazały zainteresowania tanim kredytowaniem. Ministerstwo Budownictwa chciało naszego sukcesu, ale nie dało żadnego wsparcia. Stowarzyszenie Architektów podeszło do pomysłu nieufnie – oni wierzą, że architektura jest sztuką; byli przeciwni wydawaniu katalogów, obawiając się, że zabierzemy im pracę.
Pierwszy Konkurs, pierwszy Katalog DOMÓW DOSTĘPNYCH i sukces – sprzedaliśmy 40 tys. egzemplarzy Katalogu. Poszliśmy za ciosem – zbudowaliśmy cztery Domy Modelowe w Choszczówce. Odwiedziło je 10 tysięcy osób. A później były kolejne edycje Konkursu, jeden sukces tworzył następny.
Trzy pierwsze lata były decydujące dla ugruntowania się wzorca domu. Pamiętajmy, że był to czas wysokiej inflacji. Wszyscy pytali, dlaczego nasz DOM DOSTĘPNY jest co roku o 20--30% droższy. Na odsiecz przyszły nam banki. Nagle okazało się, że porównując ceny naszego domu do cen mieszkań na wolnym rynku, 1 m2 nie okazał się droższy!
Siedem Konkursów po 80 projektów to w sumie blisko 600 projektów domów, które są odpowiedzią na Dekalog Dostępności. Zmienił się obraz kraju. DOMY DOSTĘPNE budowane są w całej Polsce, oddziaływują na kształt osiedli.
W Konkursach wzięło udział około tysiąca architektów, powstało kilkadziesiąt bardzo dobrych pracowni architektonicznych, specjalizujących się w takich domach. Konkurs jest dla architektów świetnym sprawdzianem własnych umiejętności. Przecież ich projekty oceniają fachowcy...
Czy dla czterech osób dom o powierzchni 116 m2 nie jest za mały? Zbudowałem taki dom – na sobie i rodzinie przetestowałem Dekalog Dostępności. Odpowiadam więc: dobrze zaprojektowany dom o takiej powierzchni jest wystarczający.

Architekci o DOMACH DOSTĘPNYCH

Paweł Ociepka, „Ociepka&Szewczenko – Zespół Autorski”, Gliwice:
Ludzie chcą budować domy niewielkie, bo takie są obecnie warunki finansowe, choć niewątpliwie to Konkurs wyznaczył kierunek budowania domów prostych i tanich. Takimi kryteriami kieruję się też, rozmawiając z klientami. Od razu mogę rozpoznać tych, którzy czytają Muratora – oni częściej pytają o koszty utrzymania domu oraz energooszczędne rozwiązania.

Jerzy Szymański, „S&S Projekt”, Wrocław:
Idea DOMU DOSTĘPNEGO spowodowała przewartościowanie podejścia inwestora do budowy własnego domu. Rezygnacja z garażu i piwnicy, racjonalna wielkość domu, analiza kosztów – to najważniejsze osiągnięcia. Z drugiej strony budowa mniejszych domów została wymuszona przez czynniki ekonomiczne: działki są coraz mniejsze, inwestorzy mają (niestety!) coraz mniej środków. Ale i tak należy podkreślić, że to DOM DOSTĘPNY zaszczepił zasadę: budujemy taki dom, na jaki nas stać.

Andrzej Głąb, „Architekt Andrzej Głąb Studio”, Gliwice:
DOM DOSTĘPNY przeciwstawił się manierze budowania domów wielopokoleniowych. Stał się nowym wzorcem budowania: domów niewielkich, często parterowych, z nieudziwnionym dachem. Inwestor, wybierając DOM DOSTĘPNY, buduje dom nowoczesny, a co najmniej poprawny technicznie.

Miłosz Lipiński, „M&L LIPIŃSCY BIURO PROJEKTOWE”, Wrocław:
1. Konkurs na DOM DOSTĘPNY jest ważnym przedsięwzięciem, skłaniającym do zastanowienia zarówno projektantów, jak i klientów nad tym, jak powinien wyglądać dom przełomu wieków.
2. DOM DOSTĘPNY miał istotny wkład w wyznaczeniu nowych standardów budowania nowoczesnych domów.
3. Poziom merytoryczny dokumentacji technicznych projektów jest wysoki, z roku na rok coraz lepszy.
4. Projekty DOMÓW DOSTĘPNYCH są przykładem dobrej architektury adresowanej do odbiorców ze średnimi możliwościami finansowymi.
5. Odkąd w 1995 roku wystartował Konkurs, powstało w Polsce bardzo dużo tak zwanych domów katalogowych. Jak się w tym zjawisku sytuują DOMY DOSTĘPNE? Na pewno te projekty mają swoją grupę odbiorców i cieszą się powodzeniem. Nie mniejsze powodzenie mają też projekty z innych katalogów na rynku. Sądzimy więc, że liczy się idea – wielkość i zastosowane w DOMACH DOSTĘPNYCH rozwiązania są punktem odniesienia, dla ludzi, którzy marzą o własnym domu. Co nie znaczy, że kupią konkursowy projekt. Czasem trzeba wydać 10-30 tys. na projekt indywidualny, by mieszkać jeszcze wygodniej i ładniej.

Z ostatniej chwili:
Zygmunt Stępiński, dyrektor naszego Wydawnictwa i Joanna Porębska-Srebrna, prezes Fundacji „DOM DOSTĘPNY”, twórcy Konkursu DOM DOSTĘPNY, otrzymali Nagrodę I stopnia Ministra Rozwoju Regionalnego i Budownictwa za wybitne osiągnięcia twórcze w dziedzinie architektury i budownictwa za opracowanie i wdrożenie programu DOM DOSTĘPNY. W uzasadnieniu napisano: „Program DOM DOSTĘPNY przyniósł konkretne i zauważalne efekty w rozwoju i upowszechnianiu budownictwa jednorodzinnego dla rodzin o średnich dochodach, propagując domy ekonomiczne, energooszczędne,o nowoczesnej formie architektonicznej”. To jest po części nagroda także dla wszystkich, którzy DOMY DOSTĘPNE wybudowali albo budują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz