niedziela, 31 lipca 2011

Kronika jednej budowy.



Mieszkania w Częstochowie są bardzo drogie. A że Wojciech Nocuń chciał mieszkać za miastem, że mógł liczyć na pomoc rodziny, a planował właśnie ślub (Barbara i Wojtek pobrali się we wrześniu 1999 roku)... nie miał na co czekać.

Działka to było piękne pole. Do wody, prądu i gazu 200 m, za to cena bardzo niska – 5 tys. zł. Nowi sąsiedzi skrzyknęli się i poprowadzili elektryczność kablem. Później w 10 rodzin założyli Społeczny Komitet Budowy Wodociągu. Gmina wyłożyła 10 tys. zł, dopłacili po 2500 zł.
Barbara i Wojtek zdecydowali się na projekt domu z piwnicą, poddaszem użytkowym i garażem o powierzchni netto 180,5 m2.














Budowa zaczęła się jesienią 1998 roku od przygotowania wykopu. Wiosną dół wyglądał jak glinianka. Trzeba było przez wiele godzin pompować wodę, wykonać deskowanie fundamentu i zabezpieczyć skarpy przed osuwaniem się gruntu, nim wreszcie ten dół zaczął przypominać plac budowy.
Autor: Wojciech Nocuń
Właściwe rozwiązanie zastosowali trochę po czasie. Kiedy dom już stał, wokół ułożono drenaż. Z naszego doświadczenia mamy naukę: wykopy wykonuj tuż przed układaniem fundamentu i nie licz na późną zimę! – mówi Wojtek.
Autor: Wojciech Nocuń



Niektóre prace wykonali siłami rodziny. Przygotowanie stropu Teriva nad piwnicą zajęło dwóm osobom 5 dni. Ułożenie blachodachówki to kolejne 2 tys. zł zaoszczędzone na robociźnie.
Autor: Wojciech Nocuń
Samochód „gruszka” i pompa do układania betonu to dziś standard. Wojtek nie dał się namówić na wykonywanie tych prac tradycyjnie. Beton na stropie został ułożony w dwie godziny! A koszt pełnej „gruszki” z robocizną to 1700 zł.
Autor: Wojciech Nocuń



Instalację elektryczną wykonał Wojtek razem z ojcem (obaj pracują w Telekomunikacji). Podłoga na parterze została ocieplona między legarami warstwą styropianu. By wiedzieć, w którym miejscu przebiega instalacja pod podłogą, legary w miejscach ułożenia przewodów i rur zostały pomalowane. W ten sposób przy układaniu podłogi z desek uniknięto przypadkowego podziurawienia instalacji gwoździami.
Autor: Wojciech Nocuń
Latem ubiegłego roku prace przy budowie zmierzały ku końcowi. Dach został pokryty blachodachówką, ściany przygotowane do tynkowania i otynkowane. Wstawiono okna i drzwi. Przeprowadzkę wstrzymywał brak gazu. Zamieszkali w swoim domu na przedwiośniu tego roku.
Autor: Wojciech Nocuń

Inwestycja kosztowała 124 tys. zł. Z tego 30 tys. zł to kredyt budowlany z BGŻ (oprocentowany 18% w skali roku, na 9 lat; rata z odsetkami to 800 zł), 11 tys. zł pożyczki z pracy, reszta to oszczędności, bieżące zarobki, pomoc rodziny i pierwsze wspólnie zebrane pieniądze – ze ślubu.


Jakich błędów nie uniknąłem
- Gdybym wiedział, że teren jest gliniasty, nie zdecydowałbym się na piwnice – bardzo trudne i kosztowne to zadanie.
- Nie wykonałem od razu drenażu, dopiero po wzniesieniu domu. Stąd przez całą budowę kłopoty z rozmiękłym gruntem.
- Nie spisałem umowy z murarzem – cena z dnia na dzień skoczyła o 80%. Okazało się, że trafił mu się lepszy klient,  więc wobec mnie zastosował szantaż. Nie uległem i w ten sposób musiałem pilnie szukać nowego
fachowca.
- Nie dopilnowałem dekarzy. Wiem, że niektóre  blachy cięli zwykłą szlifierką – zgroza!
- Uległem namowom taty, który jest ode mnie niższy. Teraz włączniki w pomieszczeniach mam na wysokości łokcia, czyli bardzo nieporęcznie.
- Pomalowałem drewniane drzwi caponem przed wstawieniem szybek. Listwy poprzyklejały się, teraz czeka mnie ponowne wykańczanie styków listew i ram.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz