wtorek, 23 sierpnia 2011

Najlepszy sposób na oszczędzanie.



Większość budujących świetnie sobie radzi ze zbijaniem ceny za materiały i usługi. Nie dostrzega jednak najważniejszej oszczędności - na etapie wyboru projektu.

Za ile można zbudować dom? – to pytanie stawia sobie każdy, kto myśli o budowie; kto zna w przybliżeniu swoje możliwości finansowe, ale nie jest pewien, czy wystarczy mu pieniędzy. Można przyjąć, że 1 m2 powierzchni użytkowej będzie kosztował około 1900 zł, tak więc budowa domu o powierzchni 150 m2 to wydatek 285 tys. zł plus koszt działki. Kto jednak zacznie drążyć temat, dowie się, że dom 150-metrowy rzeczywiście można zbudować za 285 tys. zł, ale też ten koszt może być o 25% niższy albo wyższy o 50% i więcej. O co tu chodzi?!
Kto dalej będzie dociekał, dowie się, że to od jego wytrwałości i talentu zależy, ile pieniędzy wyda. Chodzi o oszczędności – na materiałach kupowanych po okazyjnej cenie, z rabatem, w promocji; chodzi też o tanie a solidne ekipy wykonawcze, które jeśli uda się znaleźć, gotówka pozostanie w kieszeni.
Wszystkie te doświadczenia są cenne, plac budowy jest rodzajem ringu, na którym większość inwestorów boksuje, by zbudować jak najwięcej jak najmniejszym kosztem. Ale rady tych wyczynowców dawane inwestorom startującym do budowania są po części fałszywe! Nie należy ich bezkrytycznie słuchać!
Są ludzie gotowi jechać przez całe miasto, żeby kupić garnki po niższej cenie. Jadą, nie myśląc, ile będą musieli zapłacić za paliwo, ile czasu stracą na przejazd i czy te garnki są im rzeczywiście potrzebne. Przeciętnie inwestorzy działają, niestety, podobnie. Emocjonują się łatwymi zyskami: zamianą materiału na tańszy, uproszczeniami projektu, rabatami, a nie dostrzegają, że efektem tej działalności są albo mogą być straty: błędy na budowie, zła jakość materiałów, stracony czas. Tak naprawdę prawdziwych oszczędności należy szukać gdzie indziej.
By przekonać do tego poglądu, zdradzimy sposób, jak możesz zaoszczędzić nawet 100 tys. zł.

Na czym zaoszczędzisz
Zaoszczędzisz, jeśli nim przystąpisz do budowy, zadasz sobie pytanie, czy w ogóle chcesz oszczędzać. Większość budów jest dowodem kolosalnej rozrzutności inwestorów! Budują duże, skomplikowane domy o wysokim standardzie wykończenia. Oszczędzają, a jakże – na materiałach, wykonawcach, nadzorze, improwizowanych przeróbkach, a cała ta smutna działalność jest tak nielogiczna jak kupienie na raty rolls-royce’a, a serwisowanie go i naprawianie w pokątnych warsztacikach.
Czy chcesz oszczędzać? Jeśli tak, nie myśl o budowie – pomyśl o projekcie. Prawdziwa oszczędność to wybór odpowiedniego projektu.
Jak zaoszczędzić nawet 100 tys. zł? Posłuchaj naszych rad. Wystarczy, że poskromisz swoje ambicje o 50-70 m2. Te niezbudowane metry uczynią twój dom tańszy o 100 tys. zł! Masz skomplikowany dach – zapłacisz za niego nawet 80 tys. zł. Na prosty dach wydasz 30 tys. zł! Pomyśl, jak łatwo oszczędzać. Właśnie zarobiłeś na nowy samochód, wycieczkę dookoła świata, polisy dla dzieci.
Co należy zrobić? Trzeba pójść do architekta i powiedzieć mu: Proszę mi zaprojektować tani dom.
Dom tani:
- Nie musi być bardzo mały. Powinien być wystarczający dla potrzeb twojej rodziny.
- Nie musi być niewygodny. Powinien odpowiadać stylowi życia twojej rodziny.
- Nie musi być złej jakości. Można zastosować tańsze, ale solidne rozwiązania, najczęściej tradycyjne – a więc także łatwe do wykonania.
Jeśli wybierasz projekt powtarzalny, poświęć czas na sprawdzenie, czy proponowane rozwiązania są tanie. Architektom zwykle wcale nie zależy, by ich domy były tanie w budowie. Domy piękne, widowiskowe, eleganckie, dostatnie – ale tanie? Biuro architektoniczne to przecież nie sklep z taniochą. Sprawdź więc, czy twój ukochany projekt nie jest naszpikowany podciągami, nadprożami, wielopołaciowym dachem i wszystkim, co kosztuje i jest trudne do wykonania. W praktyce wciąż najczęściej jest: postaw się, a zbuduj. Ludziska stają na głowie, biorą kredyty, ogałacają z grosza rodzinę i porywają się na 200-300 m2. Rodzina cierpi, kredyt trudno spłacić, inwestora poznasz po debecie na koncie, a wszystkie te raty i minusy trzeba doliczać do kosztów budowy – i kto tu mówi o oszczędzaniu?





Budując dom oszczędny, czyli mniejszy...
Autor: Andrzej T. Papliński
...nie rezygnujemy z wygody - to oczywiste!
Autor: Andrzej T. Papliński

Przepis na tani dom
Przepis na tani dom jest prosty. Jeśli się do niego zastosujesz, właśnie zacząłeś wielkie oszczędzanie.
Musisz wybrać:
- Dom o prostej bryle prostopadłościanu przykrytego dwuspadowym dachem.
- Dom parterowy, a więc bez kosztownego stropu (kratownica dachowa będzie jednocześnie i stropem, i konstrukcją dachu), bez schodów, dodatkowych okien.
- Dom bez piwnicy, bo koszty wzrosną o 30%.
- Dom nieudziwniony – bez okien łukowych, tympanonów, filarów, balkonów, słupów żelbetowych, lukarn, schodów, podestów, wielu poziomów, ogrodów zimowych.
- Dwuspadowy dach; nie więcej niż pięć połaci! Bywa, że tych połaci jest piętnaście! Naroża, kosze, lukarny, okna połaciowe i moc obróbek blacharskich – taki dach może stanowić 40% kosztów budowy.
- Ściany zewnętrzne jednowarstwowe – są najłatwiejsze w budowie, łatwo je otynkować wewnątrz i z zewnątrz tradycyjnym tynkiem.
- Elewację tradycyjną – z desek albo tynku cementowo-wapiennego.
Posłuchałeś... masz szczęście, że jeszcze nie zacząłeś budować tego pięknego koszmaru, jaki znalazłeś w którymś z katalogów. Jeszcze nie zapłaciłeś architektowi za dom ładny, ale nadający się raczej na siedzibę banku albo człowieka z listy stu najbogatszych niż na twoją skromną, acz efektowną siedzibę.
Wybieraj z głową! Poświęć maksimum czasu i energii na wybór projektu. Musisz wiedzieć:
- ile twoja rodzina potrzebuje miejsca,
- jaki układ pomieszczeń będzie optymalny,
- jak uczynić z domu miejsce, gdzie wszyscy poczują się u siebie.
Duża powierzchnia wcale nie jest wyznacznikiem spełnionych potrzeb! Dom może być mały, ale z pięknym tarasem – sprytnym, bo wychodzi się na niego także z kuchni. W tych dwóch przestrzeniach od wczesnej wiosny do późnej jesieni będzie toczyć się życie szczęśliwej rodziny.
A potem? Skoro wiesz już, że zamiast 300 m2 wystarczy ci 150 m2, skoro zamiast dachu jak po trzęsieniu ziemi masz klasyczne dwie płaszczyzny plus piękny ganek – skoro już zaoszczędziłeś swoje 100 tys. zł i więcej – gdy zaczniesz budować, słowo „oszczędzać” zastąp słowem „jakość”. Buduj z myślą, że domem będziesz cieszył się przez lata. Wybieraj materiały i ekipy nie ze skąpstwa, ale z rozsądku. Nie szukaj tanich pracowników – czy musisz tak nisko cenić siebie, swój czas, pieniądze i swoją budowę? Wybieraj najlepszych! Tak naprawdę budowa nie jest miejscem na oszczędzanie, tylko na roztropne wydawanie pieniędzy.






Atuty domów oszczędnych to...
Autor: Andrzej T. Papliński
...prostota bryły i nieudziwniony dach...
Autor: Andrzej T. Papliński
...nie wielkość.
Autor: Andrzej Szandomirski

Zdaniem fachowca (Paweł Dominiak, projektant)
Podstawowym błędem, jaki popełniają przyszli inwestorzy, jest urzeczenie wizualnym przedstawieniem domu. Ładny obrazek domu w stylu – najczęściej – nawiązującym do dworku działa jak narkotyk. Proszę mi wierzyć. Wiele razy chciałem odwieść od pomysłu budowania jakiegoś domu (skomplikowanego, a przez to piekielnie drogiego), lecz mimo oferowanej pomocy inwestor nie był nią zainteresowany. Pokochał wizję projektu i już jej nie porzucił. Aż się wierzyć nie chce...






Skomplikowane domy kosztują.
Autor: Hanna Jankowska
Za udziwnienia, wielość form płaci inwestor.
Autor: Hanna Jankowska
Pomyśl, czy właśnie tego chcesz...
Autor: Grzegorz Otwinowski







Autor: Leszek Budohoski

Autor: Leszek Budohoski

Ostrożnie z oszczędnościami:
- Na robotach wykończeniowych, bo tu obowiązuje zasada: każdemu wedle jego gustu. W jakim chcesz mieszkać standardzie, tyle będziesz musiał wydać pieniędzy. Możesz przyjąć wariant minimum: ściany otynkowane tradycyjnie, na podłodze wykładzina, łazienka wyposażona w podstawową armaturę. Możesz jednak mieć glazurę po sufit, złote baterie i posadzki z czarnego dębu.
- Na materiałach, bo tu pole manewru jest ograniczone jakością. Możesz kupić materiał na ściany albo dachówkę renomowanych producentów, ale możesz kupić z niewiadomego źródła. Przy pewnej dozie szczęścia te materiały nie będą ustępowały jakością, ale bez przesady. Inwestorzy uparcie wierzą w naiwność producentów materiałów albo w swoją wiedzę i spryt. Nie liczą się z podstawową zasadą rynku, że jakość kosztuje. Cudów nie ma – za grosze kupisz raczej kota w worku niż materiał nagrodzony znakami jakości.
- Na nieprzemyślanych zmianach. W trakcie budowy wielu inwestorów decyduje się zmienić projekt – strop na tańszy, ścianę z jednego materiału na inny, zamiast okna ślepa ściana. Zmiany powodują szereg komplikacji: konstrukcyjnych, w kwestii izolacji cieplnej, wentylacji, instalacji wewnętrznych. Pochopnie rozregulowany mechanizm budowy produkuje błędy – zwykle bardzo kosztowne! Zmiany trzeba robić na etapie projektu.
- Na instalacjach, bo te – jak układy wewnętrzne człowieka – powinny być zdrowe i sprawne. Oszczędzisz? Będziesz cierpiał niewygodę choćby najprostszą: długie oczekiwanie na ciepłą wodę z kranu czy wyskakujące bezpieczniki. A jak denerwuje zbyt mało gniazdek...
- Na wykonawcach, choć na takie stwierdzenie zaprotestuje każdy inwestor. Tę samą pracę, na przykład wzniesienie domu do stanu surowego otwartego, możesz zlecić za 30 tysięcy zł i za 60 tysięcy. Rozrzut cen jest tak duży, że ucieka regułom logiki – cena zależy od tego, czy firma jest z dużego miasta, czy z dalekiej prowincji albo zza wschodniej granicy, czy pracuje na czarno, czy wystawia rachunki. Zdrowy rozsądek nakazuje sprawdzić jakość roboty każdego fachowca czy ekipy – nie ma tu lepszej metody niż wizytowanie poprzednich budów wykonawcy. Pamiętaj, że najdroższy też nie znaczy najlepszy.
- Na nadzorze. Choćbyś oczytał się jak maturzysta, nie jesteś w stanie w pełni sprawdzić jakości i logiki prowadzonych prac. Budowa domu to złożona operacja. Musisz mieć inspektora nadzoru albo zaufaną osobę z wykształceniem i doświadczeniem budowlanym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz