czwartek, 4 sierpnia 2011

Ryszard Szurkowski: Wyścigi i dom. Pytanie o dom



Po co ci te cienkie rury? Nigdzie na nich nie dojedziesz - mówił ojciec. Mylił się - dostałem mieszkanie, kupiłem dom.

Z domu rodzinnego wyniosłem...

...przywiązanie do dyscypliny. Zwłaszcza ojciec był wymagający. Mieszkaliśmy na wsi na Dolnym Śląsku. Zajmowaliśmy poniemiecki dom, w którym korytarz był tak duży, że można było po nim jeździć rowerem. Mieliśmy 8 hektarów ziemi. Ojciec dawał rygorystyczne polecenia i pilnował ich wykonania. Rankiem spisywał plan dnia i wieszał na drzwiach szopy. Prace wykonane skreślał. W domu tolerowane były tylko dwie przyjemności: czytanie i sport.
Weszło mi w krew...

...pracuj szybko i dokładnie. Na pewno jestem surowy dla siebie. Pamiętam zakończenie szkoły podstawowej. Nauczyciel pytał każdego: Kim chcesz zostać? Ja odpowiedziałem: kolarzem. Nie wiem, skąd taka odpowiedź. Nie należałem do żadnego klubu, po prostu dużo jeździłem. Na początku było nas kilku, później zostałem sam. Ścigałem się ze sobą, aż kolarstwu podporządkowałem całe życie. Przez lata prowadziłem organizm na krawędzi wytrzymałości. 300 dni w roku na pełnych obrotach, rok po roku 30 tys. kilometrów. Żadnych słabości – kieliszka wódki, lodów czy papierosów.

Pierwsze mieszkanie...

...wyjeździłem na dwóch kółkach. Ojciec ubolewał, że nie przejąłem po nim gospodarstwa. Powtarzał: Po co ci te cienkie rury? Nigdzie na nich nie dojedziesz. Kiedy w 1969 roku dostałem za wyniki sportowe mieszkanie, M-3 we Wrocławiu, odczułem wielką satysfakcję. Zająłem drugie miejsce w Wyścigu Pokoju, ale nie to było najważniejsze. Wreszcie pokazałem rodzicom, że nie marnuję czasu! Minęło zaledwie półtora roku od mojego wyjazdu; miałem 24 lata i oto przeprowadzałem się z hotelu robotniczego do własnego mieszkania.

Nie mam sentymentu...

...do Warszawy. W 1978 roku przeszedłem z Wrocławia do sekcji kolarskiej przy FSO. Przeprowadzałem się na  jakiś czas, zostałem na stałe. Dostałem M-4 w bloku. Nie był to szczyt moich marzeń. Kiedyś dowiedziałem się, że nasza spółdzielnia buduje osiedle domów jednorodzinnych. Wychodziłem zamianę: mieszkanie na dom o powierzchni około 200 m2, oczywiście za  dopłatą. Zamieszkałem jesienią 1990 roku.
Dom to jakieś wyzwanie dla właściciela, niestety nigdy nie miałem wystarczająco dużo gustu, by urządzić choćby kawalerkę. Na szczęście to zadanie mojej żony. Ja od początku starałem się, żeby dom był funkcjonalny. Na parterze są pomieszczenia gospodarcze, na piętrze mieszkalne, poddasze należy do syna. Dobudowałem drugi garaż, wymieniłem eternit na dachu na blachodachówkę, a ostatnio uniezależniłem się od ogrzewania miejskiego. Założyłem instalację z miedzi, nowy kocioł, grzejniki. Płacę za gaz w zimie około 400 zł miesięcznie.

Życia jak wyścigu...

...nie wygrywa się na mecie, lecz na trasie. Zwycięstwo lub porażka zależy od rozegrania etapu. Gdy spojrzę regułami wyścigu na swoje życie, cóż, przyznam, że nie jestem etapowcem. Nie potrafię planować. Mijały lata, skończyłem 30 lat, ścigałem się i wygrywałem, ale nieustannie zadawałem sobie pytanie: co zrobić, żeby przestać? Czułem, że czas  zająć się życiem. Rozwiązania przyszły z marszu, myślę, że dobre dla mnie. Jednym z nich jest salon kolarski, innym dom. Dom to coś, co daje człowiekowi pewność, poczucie stałości. Wracam do siebie i mam swoje miejsce. Więc ten etap chyba wygrałem...

Ryszard Szurkowski, lat 55. Kolarz, w latach siedemdziesiątych czterokrotny triumfator Wyścigu Pokoju, mistrz świata w wyścigu indywidualnym (1973) i dwukrotnie w drużynowym (1973, 1975), dwukrotny wicemistrz olimpijski (1972, 1976), w latach 1984-88 trener kadry narodowej, od 1989 przez rok w pierwszej polskiej zawodowej grupie kolarskiej Exbud. Laureat nagrody „Fair play” UNESCO (1971). Od 1989 prowadzi salon kolarski, a przy nim klub sportowy „Szurkowski”.
Rodzina: ojciec dwóch synów (30 i 7 lat).
Autor: Grzegorz Rogiński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz