src="http://pagead2.googlesyndication.com/pagead/show_ads.js">
Gdy popękały trzy pierwsze cegły z wydawałoby się solidnego niemieckiego klinkieru, państwo Madejscy (nazwisko zmienione na prośbę inwestorów), którzy właśnie wybudowali swój wymarzony dom w podtoruńskiej Złotorii, pomyśleli, że uszkodzili je nieostrożni robotnicy. Kazali je wymienić. Jednak wiosną 2001 r. na brązowej klinkierowej elewacji pojawiły się mikrożyłki, które szybko zaczęły przemieniać się w spękania. Pękały również cegły w ogrodzeniu. Dziś wystarczy dotknąć ręką, a kawałki klinkieru odpadają od ściany.
| | | ||
Najpierw pojawiają się mikrożyłki, potem spękania, później odpada lico cegieł. Autor: Leszek Kraskowski | Eksperci niemieccy i polscy w jednym się zgadzają – cała elewacja domu w Złotorii nadaje się do wymiany. Autor: Leszek Kraskowski | Wszyscy mają „zabawę” - zbierają kawałki cegieł do wiaderek. Autor: Leszek Kraskowski |
- Któryś z fachowców sugerował, że dziecko uderzyło zabawką w cegłę i stąd te spękania - opowiada Piotr Madejski. - Przestałem w to wierzyć, gdy cegły zaczęły się sypać nad wejściem do garażu.
- Teraz nasze dzieci mają zabawę w zbieranie cegły - mówi Katarzyna Madejska. - Jest jej w bród, zbierają do wiaderek. Nasza niania była przerażona, gdy z muru odpadła jedna cegła, a dzieci w tym czasie bawiły się na balkonie. Niemiecki producent cegieł przez rok nie zrobił nic, aby zabezpieczyć sypiącą się elewację.
Piotr Madejski przeprowadził prywatne śledztwo i dotarł do innych klientów producenta cegieł. Opowiedział im o swoich kłopotach. Okazało się, że nie jest jedynym pechowcem - klinkier wmurowany w ogrodzenia kilku innych posesji w okolicach Torunia sypie się już po dwóch latach. Producent zachowuje stoicki spokój - nie uznaje żadnych reklamacji, a winą za rozsypujące się ogrodzenia obarcza murarzy.
Dom, który kruszeje
W marcu 2001 r. Madejscy zgłosili reklamację w toruńskiej spółce, która budowała ich dom. Ta z kolei powiadomiła dostawcę cegieł - firmę Ceramika Budowlana z podtoruńskich Łysomic - że klinkier rozwarstwia się i kruszy. Sprawa była poważna - chodziło o kilkanaście tysięcy cegieł wartości 25 tys. zł (180 m2 muru). Koszt ich ewentualnej wymiany to kolejne 68 tys. zł. Z klinkieru są ściany zewnętrzne, kominy, słupki, ogrodzenie. Aby naprawić dom, należałoby rozbebeszyć go aż do styropianu.
W połowie maja 2001 r. podziurawiony dom Madejskich obejrzał dyrektor handlowy w polskim przedstawicielstwie producenta. W obecności kierownika budowy, dostawcy materiału i inwestora potwierdził, że reklamacja jest uzasadniona i poprosił o sporządzenie kosztorysu napraw. Gdy kosztorys dotarł do firmy, ta postanowiła zaangażować własnego rzeczoznawcę. 31 maja 2001 r. na budowie pojawił się inż. Fischmann, rzeczoznawca z Halle będący jednocześnie pracownikiem firmy.
- Fischmann przykleił rurkę do spoiny i badał kapilarne wsiąkanie wody - opowiada Piotr Madejski. - Jedną cegłę zabrał ze sobą do Niemiec. Narzekał, że spoiny są nierówne i że woda kapie z parapetów. A przecież gołym okiem widać, że to nie spoiny się kruszą, tylko cegły.
| | | ||
Wystarczy dotknąć ręką... Autor: Leszek Kraskowski | ...cegły się kruszą. Autor: Leszek Kraskowski | Słupki też się rozsypują. Autor: Leszek Kraskowski |
Klinkier nawet bardziej niż gut
W połowie lipca 2001 r. przyszła odpowiedź od producenta: „Niestety, nie możemy uznać państwa roszczeń. Wykonane przez naszych rzeczoznawców badania murów i zastosowanych zapraw wykluczyło wadliwość cegły”. W dołączonej opinii inż. Fischmann dowodził, że „szkoda jest bezspornie błędem wykonawstwa, zawiódł również planujący i zachodzi pilna i szybka potrzeba dokonania sanacji budynku”.
Jakich błędów murarzy i architekta dopatrzył się Fischmann?
Niemiecki rzeczoznawca doszedł do wniosku, że klinkier został wmurowany z niepełnymi spoinami, a przez rysy i miejsca wklęsłe wnika woda, która zimą zamienia się w kryształy lodu i działa na elewacją niczym dynamit. „Zaprawa posiada bardzo wysoki współczynnik wchłaniania wody (średnio 18,5 proc.), co też prowadzi do tworzenia się lodu. To z kolei prowadzi do ekstremalnych napięć i obciążeń klinkieru” - napisał Fischmann. Jego zdaniem zastosowana zaprawa z grupy MG III jest stanowczo za twarda.
Inny problem to kwaśne deszcze - wnikają do muru przez nieszczelne spoiny i rozpuszczają zaprawę, tworząc wapienne smugi na elewacji, wykwity i wyługowania. „Cały mur jest wypełniony wodą, ponieważ nie wykonano otworów odwadniających podstawy. Może to doprowadzić do uszkodzenia części nielicowej muru i do powstania pleśni wewnątrz budynku” - zakończył swoją opinię inż. Fischmann.
Niemiecki ekspert nie zbadał pobranej cegły na mrozoodporność, gdyż uznał, że nie ma takiej potrzeby. „Kontrola jakości własna i obca może udowodnić, że przez lata produkty klinkierowe były poddawane 100 próbom na zamrażanie i rozmrażanie” - napisał.
- Izolacja pionowa i pozioma budynku jest bez zarzutu, mam wszystkie odbiory techniczne - mówi Piotr Madejski. - Mój ojciec jest budowlańcem, patrzył wykonawcom na ręce. Gdyby woda podsiąkała od parapetów, to tylko tam cegła byłaby uszkodzona, jeśli zaś od gruntu, to spękania byłyby widoczne tylko nad ziemią. Nie twierdzę, że jest to najlepiej wykonana elewacja na świecie, ale technologowie produkcji w trzech innych firmach produkujących klinkier powiedzieli mi, że cegła klinkierowa o klasie 350 może leżeć w wodzie dwa lata i nic nie powinno się jej stać. Uznali, że większość zarzutów Fischmanna jest nieprawdziwa bądź przejaskrawiona.
Bez polskiego certyfikatu
10 sierpnia 2001 r. szefowie firmy nieoczekiwanie zaproponowali Madejskim dostarczenie nowej partii cegieł na koszt firmy. O pokryciu kosztów robocizny nie chcieli jednak słyszeć.
Inwestorzy postanowili zapytać o zdanie polskich ekspertów z Warszawskiego Centrum Postępu WACETOB. Inż. Karol Rajca i rzeczoznawca Czesław Krzyżykowski zauważyli, że firma sprzedaje swoje cegły w Polsce nielegalnie, gdyż nie posiada „dokumentu aprobacyjnego wydanego przez polski Instytut Techniki Budowlanej”, a jedynie certyfikat niemiecki. Podobnego zdania jest Jerzy Kurbiel, prezes Związku Pracodawców Przemysłu Ceramiki Budowlanej i Silikatów.
- Obowiązujące w Polsce przepisy mówią wyraźnie, że do obrotu i powszechnego stosowania mogą być wprowadzane wyroby, które zostały zbadane, i na które wydano certyfikat zgodności z Polską Normą lub aprobatą techniczną - twierdzi Jerzy Kurbiel. - W przypadku tych cegieł warunku tego nie spełniono. Były one co prawda badane przez Zakład Usług Geologiczno-Górniczych Laboratorium Ceramiczne we Wrocławiu, ale badania te nie zastąpią certyfikatu. Sprzedaż cegieł z naruszeniem prawa powinna być ścigana w trybie karnym.
- Opinia pana Kurbiela jest dość kontrowersyjna - mówi dyrektor ds. handlowych przedstawicielstwa producenta w Polsce. - Nasza firma od trzech lat importuje cegłę klinkierową z Niemiec. Pierwszym ruchem, który wykonaliśmy, było sprawdzenie stanu prawnego i możliwości obrotu tym materiałem w oparciu o przepisy polskie. Dla cegieł elewacyjnych i kształtek klinkierowych producent wyrobu może dobrowolnie dokonać certyfikacji zgodności wyrobu z Polską Normą, przeprowadzając badania w laboratorium budowlanym Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji. Aprobata techniczna jest dobrowolna, możemy to zrobić, ale nie musimy. Nie ma obowiązku ustawowego. To jest zapisane w rozporządzeniu ministra gospodarki z 10 marca 2000 r.
Zdaniem Zbigniewa Gałkowskiego, kierownika Zakładu Aprobat Technicznych Instytutu Techniki Budowlanej, żadne ministerialne rozporządzenie nie może unieważnić artykułu 10 prawa budowlanego, który mówi wyraźnie, że od producenta wymagana jest deklaracja zgodności z Polską Normą lub aprobatą techniczną.
- Jeśli zwrócą się do nas poszkodowani klienci, możemy jedynie przekazać sprawę do prokuratury - mówi Zbigniew Gałkowski. - Natomiast Inspekcja Handlowa powinna przeprowadzić kontrolę w składzie budowlanym i wycofać po kontroli partię wyrobu, którą bezprawnie próbowano wprowadzić do obrotu.
Inspekcja Handlowa nie pali się jednak do przeprowadzenia kontroli. Bogdan Szamota, rzecznik Inspekcji Handlowej, odsyła do nadzoru budowlanego.
- Poszkodowani klienci mogą się zwrócić do obu instytucji - mówi Danuta Kossobudzka, rzecznik Głównego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. - Inspektor nałoży grzywnę, jeśli zarzuty się potwierdzą.
WACETOB: marna ta cegła
Rzeczoznawcy WACETOB-u są przekonani, że zawinił producent cegieł - być może źle wymieszano surowiec podczas produkcji cegieł lub dodano zbyt dużo piasku. Jeśli w cegłach jest piryt i margiel, to również negatywnie wpłynie na ich trwałość. „Nie wydaje się, aby działania zewnętrzne wody opadowej dla cegły kwalifikowanej do mrozoodpornej przy dopuszczalnej nasiąkliwości do 6 proc. były powodem jej niszczenia w postaci odłupań, łuszczeń i tym podobnych uszkodzeń” - uznali eksperci WACETOB-u.
- Możliwe jest również, że zawinili równocześnie murarze i producent - mówi Janusz Sokalski, kierownik Pracowni Konstrukcji Murowych Zakładu Badań Wytrzymałościowych ITB. - Trzeba zbadać mrozo-odporność, nasiąkliwość, sole, margle. Potrzebne są badania chemiczne składu cegły i zaprawy. Uznajemy niemieckie ekspertyzy, jeżeli są robione w niezależnej placówce. Renomowani producenci zlecają ekspertyzy ośrodkowi badawczemu w Hamburgu, który cieszy się bardzo dobrą opinią.
W październiku 2001 r. firma odrzuciła opinię WACETOB-u i zaproponowała powołanie niezależnej instytucji, która rozstrzygnie spór – Instytutu Techniki Budowlanej. Madejscy przystali na to, jednak producent po raz kolejny zmienił front. Wycofał się z badań i zaproponował, że szkody rozliczy towarzystwo ubezpieczeniowe Allianz w Niemczech, które ubezpiecza wyroby firmy.
- Na reklamację z listopada 2001 r. Allianz z Monachium dał wiążącą odpowiedź dopiero 28 lutego 2002 r. - mówi Piotr Madejski. - Napisali, że opinia WACETOB-u jest za krótka i ich nie przekonuje. Nie wiedziałem, że długość zdań jest tak ważna w technologii budowlanej. Z firmy Allianz nikt tu nawet nie przyjechał, aby obejrzeć budynek, chociaż w Toruniu mają swój oddział. Odwołałem się od ich decyzji. Odpisali, że sprawę rozpatrzą ponownie. I zapadła głucha cisza.
Ogrodzenie znika po zimie
Państwo Madejscy nie są jedynymi, którzy mają kłopoty z rozsypującym się klinkierem. Co ciekawe, wszyscy kupowali cegły mniej więcej w tym samym czasie i w tej samej hurtowni - Ceramice Budowlanej w Łysomicach koło Torunia.
Czesław Nowakowski, który prowadzi firmę remontowo-budowlaną w Małej Nieszawce k. Torunia, kupił 1,5 tys. cegieł klinkierowych na ogrodzenie, które budował klientowi w Toruniu.
- Z każdą zimą płot, który stawiałem, robi się coraz mniejszy - przyznaje Czesław Nowakowski. - Mam 30 lat stażu pracy w budownictwie, od 22 lat mam uprawnienia budowlane, 12 lat prowadzę swoją firmę, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Słupki w ogrodzeniu mają 1,7 m wysokości, a spec od producenta twierdzi, że wilgoć podeszła od gruntu i dlatego cegła się łuszczy. To bzdura. Dałem beton z uszczelniaczami, cegła stoi na wodoszczelnym betonie. Ogrodzenia z polskiej cegły klasy 100 czy 150 stoją latami i nic złego się z nimi nie dzieje. Właściciel składu w Łysomicach w ogóle nie podejmuje tematu. Wysłałem do niego trzy pisma, ale nie dostałem odpowiedzi.
Jacek Pilarski z Rypina popękane cegły w ogrodzeniu zauważył po drugiej zimie. Złożył reklamację. Mówi, że do dziś nie dostał żadnej pisemnej odpowiedzi.
- Współwłaściciel Ceramiki Łysomice w mojej obecności rozmawiał z producentem i zapewniał, że reklamacja jest załatwiona pozytywnie - opowiada. - Mam opracowany kosztorys wymiany ogrodzenia. W styczniu pojawił się przedstawiciel producenta. i powiedział, że były błędy przy budowaniu: nie ma izolacji poziomej, a zaprawa jest swojskiej roboty. Zwróciłem się o pomoc do powiatowego rzecznika praw konsumenta.
Jacek Koźlikowski z podtoruńskiego Turzna kupił w 1998 r. 4500 sztuk klinkierowych cegieł na ogrodzenie, które postawił rok później. Wiosną 2000 r. zauważył pierwsze odpryski, a gdy cegła zaczęła się rozsypywać - w lipcu 2001 r. - złożył reklamację na brak mrozo-odporności klinkieru. Rok czeka na odpowiedź.
- Chodziło mi o odszkodowanie lub naprawienie ogrodzenia - mówi. - Ogrodzenie jest zbrojone, fuga Optiroc, mrozoodporne daszki, a cegła się rozsypuje. Dzwoniłem do Wrocławia, ale wciąż mnie zwodzili. Mówili, że ktoś przyjedzie. Na początku stycznia 2002 r. pojawił się przedstawiciel producenta. Żadnych notatek nie robił, wziął dwie cegły do badania, żadnego dokumentu mi nie zostawił. Pod koniec kwietnia miała być komisja: przedstawiciel fabryki, firmy, kierownik punktu sprzedaży i miejscowy rzeczoznawca. W przeddzień zadzwoniłem do Łysomic i dowiedziałem się, że komisja nie przyjedzie, bo podejrzewają, że podstawimy swojego rzeczoznawcę.
|
Ogrodzenie domu w Turznie koło Torunia – po każdej zimie jest go coraz mniej. Autor: Leszek Kraskowski |
Co dalej z reklamacją
Dyrektor ds. handlowych producenta zapewnia, że niezadowoleni klienci niebawem otrzymają pisemną odpowiedź na reklamację. Wszyscy podobną - negatywną. Utrzymuje, że na wszystkich budowach zawinili wykonawcy, a cegła jest bez zarzutu.
- Kawałek ogrodzenia stawiali u mnie ci sami fachowcy z innej cegły, polskiej i nic złego się z nią nie dzieje - odpiera argumenty Jacek Koźlikowski. - Ta sama technologia robót, ci sami ludzie, a różnica: niebo a ziemia.
Dyrektor pytany o to, czy firma kiedykolwiek przyznała rację klientowi i uwzględniła reklamację, długo się zastanawia. W końcu sobie przypomina: był taki przypadek we Wrocławiu - uszkodzone cegły przyjechały na plac budowy. Reklamację uwzględniono.
- Czy w momencie, gdy sprzedajecie klientom klinkier, radzicie im, jaką stosować zaprawę? - pytam.
- Zdecydowanie tak. Nie mamy odbiorców w postaci osób fizycznych, sprzedajemy nasze wyroby hurtowo. Od roku pracują u nas doradcy handlowi, których obowiązkiem jest przekazywać odbiorcom informację. W przypadku inwestycji większej niż dwie palety cegieł staram się kierować przedstawiciela, aby pojechał na budowę i odpowiednio przeszkolił ekipę murarską, przynajmniej przekazał im wskazówki. Ale daleki jestem od twierdzeń, że wszystko jest w porządku. Klienci składający reklamacje powinni być szybciej obsługiwani.
Dyrektor zapewnia, że mimo negatywnego rozpatrzenia reklamacji firma chce się dogadać z klientami. - Gdzie są rzeczywiście ewidentne błędy wykonawcze, to widać gołym okiem i tam nie potrzeba specjalistycznych ekspertyz - mówi. - Klienci sami wtedy przyznają: przyszedł murarz i zepsuł rzecz, za którą ja zapłaciłem spore pieniądze. Jaki jest warunek, aby firma porozumiała się z klientami? Tylko jeden. Wystarczy, aby „odkręcili” to, co naopowiadali dziennikarzom Muratora.
- A co pan myśli o takiej propozycji ugody? - pyta dyrektor.
- Cieszę się, że nie jestem waszym klientem - odpowiadam.
Komentarz prawnika (Barbara Sysik)
Komu zgłaszać reklamację?
Wykonawca, który buduje dom i sam dostarcza materiały do budowy, odpowiada z tytułu rękojmii nie tylko za wady wykonawstwa, ale także za wady użytego materiału, niezależnie od tego, czy o nich wiedział, czy nie. Dlatego wszelkie roszczenia z tytułu rękojmii za wady budynku inwestor powinien kierować przeciwko wykonawcy. Z kolei wykonawca może składać reklamacje dotyczące wad zakupionych materiałów u sprzedawcy lub producenta, u którego nabył towar, od niego też może dochodzić odszkodowania za wszystkie straty, jakie poniósł w związku z zakupem wadliwego towaru (koszty naprawy). Należy przy tym podkreślić, że załatwienie reklamacji przez wykonawcę nie jest wcale uzależnione od tego, jak potraktuje reklamację producent. Wykonawca może jedynie przesunąć termin załatwienia reklamacji, na przykład do czasu przeprowadzenia stosownych ekspertyz lub dostarczenia materiałów na wymianę. Termin załatwienia reklamacji powinien być jasno określony i nie może być w nieskończoność przedłużany.
Niestety, utarła się u nas praktyka, że klient, który nie kupował bezpośrednio materiałów budowlanych, musi czekać, aż producent (sprzedawca) załatwi reklamację zgłoszoną przez wykonawcę, który nabywał materiały na własny rachunek. Bywa też i tak, że wykonawca umywa ręce, a inwestor sam walczy o swoje prawa z producentem wadliwych materiałów, z którym nie wiąże go żaden stosunek prawny. Tymczasem aby wyegzekwować wymianę wadliwego klinkieru, inwestor powinien zgłosić roszczenie (wnieść pozew do sądu) przeciwko wykonawcy, z którym zawarł umowę o budowę domu. Prawo zakłada bowiem, że przedsiębiorca świadczący usługi budowlane jest profesjonalistą i powinien ocenić jakość materiałów użytych do budowy, a przynajmniej sprawdzić ich pochodzenie i świadectwa dopuszczenia do obrotu i stosowania w Polsce. Jeśli tego nie zrobił, ponosi ryzyko związane z zastosowaniem wadliwych i niedopuszczonych do stosowania materiałów. Natomiast relacje pomiędzy wykonawcą a producentem (sprzedawcą materiałów) teoretycznie nie są dla inwestora wiążące. W praktyce jest zupełnie odwrotnie.
Co sprawdzać przy zakupie?
Większość materiałów budowlanych musi mieć świadectwo dopuszczenia do obrotu i stosowania w Polsce. Są to różne dokumenty w zależności od rodzaju materiałów. Dla niektórych wyrobów budowlanych prawo przewiduje obowiązek uzyskania certyfikatu na znak bezpieczeństwa, dla innych (w tym wyrobów klinkierowych) certyfikatu lub deklaracji zgodności z właściwym dokumentem odniesienia – Polską Normą lub aprobatą techniczną (jeśli dla danego wyrobu nie zostały ustanowione w Polsce odpowiednie normy).
Cegła klinkierowa powinna spełniać wymagania określone w następujących normach:
- PN-B-12008 Wyroby budowlane ceramiczne. Cegły klinkierowe budowlane.
- PN-B-12061 Wyroby budowlane ceramiczne. Cegły i kształtki elewacyjne.
Producent takiej cegły powinien według swego wyboru albo uzyskać w odpowiedniej jednostce certyfikat zgodności z tymi normami, albo samodzielnie wydać deklarację zgodności z Polską Normą według wzoru określonego w załączniku do rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji z 31 lipca 1998 r. w sprawie systemów oceny zgodności, wzoru deklaracji zgodności oraz sposobu znakowania wyrobów budowlanych dopuszczanych do obrotu i powszechnego stosowania w budownictwie (Dz.U. nr 113 poz.728). Deklaracja jest wystawiana dla poszczególnych partii towaru po przeprowadzeniu odpowiedniej procedury obejmującej:
1) wstępne badanie pełne wyrobu (badanie typu) wykonane przez producenta lub na jego zlecenie, w zakresie i metodami określonymi we właściwej normie,
2) prowadzenie systematycznych kontroli procesów produkcyjnych,
3) badanie gotowych wyrobów.
Wystawiając taką deklarację, producent (importer) gwarantuje, że powyższa procedura została przeprowadzona i jego produkt spełnia wymagania stawiane takim wyrobom w Polsce, a tym samym uzyskuje prawo do wprowadzania tych wyrobów do obrotu w Polsce i oznaczania ich znakiem budowlanym. Systemy oceny zgodności ulegną zmianie z chwilą wejścia Polski do Unii. Dopiero wtedy producent będzie mógł zadeklarować zgodność z normami obowiązującymi w Unii Europejskiej lub w jego kraju, o ile są one uznawane przez Unię.
Producent wyrobu, który wydał deklarację zgodności, jest obowiązany do jej przechowywania wraz z dokumentacją zastosowanej procedury przez pięć lat od daty wydania i okazywać je na żądanie odbiorcy lub organów kontroli.
Inwestor ma prawo żądać od dostawcy materiałów (wykonawcy, sprzedawcy) okazania dokumentów potwierdzających dopuszczenie do stosowania dostarczanych materiałów. Dokumenty takie powinny się znaleźć w dyspozycji kierownika budowy, który ma obowiązek okazywać je na żądanie uprawnionych organów, zaś po zakończeniu budowy powinny zostać przekazane inwestorowi.
Od redakcji (ak)
W tej sprawie zdecydowaliśmy się nie ujawniać nazwy producenta pechowych cegieł. Tak jak cytowani eksperci nie mamy bowiem stuprocentowej pewności, czy w opisywanej sprawie przyczyną uszkodzeń była zła jakość produktu, czy błędy wykonawcze. Rozstrzygnąć to może tylko specjalistyczne badanie, a ono, niestety, kosztuje 12 tys. zł. Kto ma za nie zapłacić? Czy indywidualny inwestor, który i tak będzie musiał wyłożyć prawie 100 tys. zł na remont? Aby odzyskać pieniądze, będzie musiał jeszcze wnieść sprawę do sądu, wynająć adwokata i wnieść opłatę od przedmiotu sporu. Być może odzyska pieniądze za kilka lat, jeśli orzeczenie sądu będzie dla niego korzystne i jeśli firma nadal będzie działała w Polsce. To jeszcze jeden przykład na to, że przepisy prawa budowlanego o dopuszczaniu wyrobów budowlanych do obrotu i stosowania nie chronią przed zakupem złego wyrobu. Nikt ich nie egzekwuje i dlatego są martwe. W sklepach można znaleźć mnóstwo materiałów bez stosownych dopuszczeń i nikt zbytnio się tym nie przejmuje. Wiadomo też, że powszechną praktyką jest dostarczanie do badań certyfikacyjnych wyrobów, które niewiele mają wspólnego z tymi w sieci sprzedaży. Do sprzedaży trafiają także wyroby pozagatunkowe i odrzuty z zagranicznych fabryk. Ale nadal to klient musi udowadniać, że towar, który kupił, jest zły, nie zaś producent, że sprzedaje dobry produkt.
Chcielibyśmy wierzyć, że w opisanej historii producentowi przytrafiła się tylko partia cegieł gorszej jakości - to może się zdarzyć w każdej fabryce. Tylko dlaczego nie potrafi (nie chce) załatwić reklamacji tak jak to robią firmy na przykład motoryzacyjne. Te, wykrywszy wadę w produkowanym aucie, decydują się na kosztowną operację wymiany części w samochodach wszystkich swoich klientów. Wszystko po to, by nie stracić wiarygodności u potencjalnych nabywców. Takie postępowanie w polskim świecie budowlanym to jeszcze abstrakcja. U nas budowlanym standardem w rozpatrywaniu reklamacji jest przypadek naszego Czytelnika. I dotyczy, niestety, nie tylko jednej firmy. Czy to zachęca ludzi do budowania domów? Wiele osób odstraszają takie właśnie sytuacje, boją się bezsilności, nerwów, straconych pieniędzy.
Producenci materiałów budowlanych narzekają na koniunkturę. Może te chude lata, które mamy, sprawią, że zaczną bardziej dbać o klientów. Bo klient zadowolony przyprowadzi kolejnych. Ci najlepsi już to wiedzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz